Albo może mnie dopadła depresja jesienna. Poczułam się przytłoczona ilością nowych blogów, nowych wpisów, konkursów, spisów, candy, nowych pomysłów i pomyślałam sobie że cokolwiek napiszę, to juz w necie gdzieś jest... Eh, co tu mówić- zakałapućkalam sie!!
Zaczęłam kwestionować sens prowadzenia bloga, o czym pewnie każdy blogowicz kiedys, w jakims momencie sam pomyslał, więc chyba mnie rozumiecie.
Na dodatek domownicy nasi teraz jakoś bardziej zajęci, nikt nie ma czasu robić filmikow, Krzyś nadal kuje do egzaminów (albo udaje że kuje i potajemnie gra na komputerze, nakrylam go!) i nikt nie chce mi pomóc pisać bloga, a moje kocie łapy nie są idealne do tego typu roboty.
Natomiast Pani Domu choruje na zatoki i też ma kryzys. Pani mówi że ma kuchniowstręt i nie będzie wchodzić do kuchni przez całe Święta!
Radżcie sobie sami!
Ha!
Uwierzylabym, gdyby nie to, że u nas do kuchni nie wchodzić sie nie da- kuchnia jest przejsciowa, he he!
A ja jak czuję, że mam dość idę sobie grzecznie spać.
Lucy mnie czasem napada, chyba zazdrosna jest o Seala. Więc podnoszę dziki pisk i mam trochę spokoju.
W domu nastaly nowe szafki na książki,więc mam sobie gdzie odpoczywać.
Niestety tę paprotke już obgryzłam i tej chwili juz tak ładnie nie wygląda.
Seal miał w zeszłym miesiącu kastratkę, wszystko sie odbyło bez stresu i on sam chyba nawet nie bardzo zauważył co stracił. Kochany urwisek. Seal uwielbia oglądać w telewizji samochody.
Co by tu jescze nowego napisać... złapałam mysz!
Taką prawdziwą! Znalazłam ją pod deskami w ogródku. Niestety nie nacieszylam sie nią zbytnio, bo zabrał mi ją Seal, a jemu Pani Domu. Nie wiedzalam, że Pani Domu też bedzie myszką zainteresowana, ale pomylilam się.
Coś ważnego chcialam jeszcze dziś napisać.
Jako że Święta się zbliżają, chcialam Was prosić, nie kupujcie Gwiazdy Betlejemskiej, czyli Poinsecji. Ta roślina jest bardzo trujaca dla kotów, mimo że jest bardzo ładna i świątecznie wyglada, nie warto jej kupowac, zwłaszcza jesli Wasze koty lubia podgryzać roślinki tak jak ja.
Szkoda nas narażać na chorobę, a siebie na wydatki na nasze leczenie.