Meg

Meg

Z punktu widzenia czarnej kotki

Uwaga! Ten blog piszę ja, kotka Meg.

piątek, 14 maja 2021

Niestety Meg odeszla... za tęczowy most


 Meg była bardzo chora, miała raka gardła.  Bidulka się nacierpiala troszke, ale nasi ludzie nie dali jej tak bardzo cierpieć i zasnęła sobie spokojnie, mrucząc 11go mają 2021 roku.

Naszej Pani domu źle jest i pani domu płacze i przestać nie może...

Teraz jestem jedynakiem, ale jak tylko będę chciał to zaadoptują mi jakąś koleżankę.  Chyba wolałbym koleżankę, choć nie jest mi źle,  nie muszę się z nikim dzielić pysznościami..

Tęsknię za Meg jednak troszkę..

Może zacznę pisać bloga..zobaczymy.

Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie. 

Wasz Seal.



piątek, 12 lipca 2013

Oj dana, dana, impreza do rana!

Wszystko zaczęlo się od tego, że nasi duzi mieli serdecznie dość zaganiania nas do domu z ogródka przez pół nocy i to z marnym skutkiem.
Chodzili potem niewyspani no i oczywiście było na nas.

Więc pani Domu wymyśliła żeby postarać się o "kocie drzwi" czyli klapkę w drzwiach żebyśmy mogli robić co chcemy i kiedy chcemy, bo ogród przecież zabezpieczony.
Cieszyliśmy sie bardzo.

Ale zanim to się stało, zaczęło się robić gorąco, więc drzwi zostawiono otwarte i wszyscy poszli spać.
Spali jednak niespokojnie i Pani Domu sprawdzala kilka razy czy jesteśmy i czy wszystko w porządku.
Kiedy nad ranem, zmęczeni wrócilismy do domu i każde z nas zasnęło w swoim łóżku, wszyscy zasnęli spokojnie i prawie zaspali do pracy i do szkoły (wakacje tu dopiero od 24 lipca).
Martwili się tylko troszkę z tego powodu, że Seal ulubił sobie miejsce na drzewie i mimo iż siedział tam spokojnie i nieraz przysypiał, i tak ludziska się bali, że mały może zwiać.







 Jednak przez kilka dni nic sie nie stało, Seal byl szczęśliwy, my też i nasi ludzie zrelaksowali się na tyle, że mogli spać, a my mogliśmy imprezować do woli.

Wczorajszej nocy....
Przyszedł do nas sąsiad.
Ten czarno-bialy, który juz u nas kiedyś bywał.
Seal się z nim bawił, ja trochę też a Lucy zajmowała się budzeniem pani Domu.

Przez całą noc, Lucy przychodziła do pani Domu do łóżka i mówiła, że coś zlego się dzieje, że w ogródku jest obcy i że w ogóle jej się to nie podoba, a Pani Domu choć czuła, że Lucy wyrażnie z jakiegoś powodu nie daje jej spać, niestety nie zna kociego języka, więc pomyziała Lucy raz kolejny i spała dalej. 

Lucy jednak nie dała za wygraną i może za szóstym razem, już nad ranem, Pani Domu podniosla żaluzje i krzyknęła z wrażenia, bo na dachu biura byl Seal!!
(Jak się potem okazalo sąsiad naopowiadał Sealowi jak to fajnie jest być kotem wychodzącym i jak miło jest bawić sie w nocy a nie na przykład spać)

Bidulek wyglądał trochę niepewnie i nie wiedział czy skoczyć do sasiadów czy wskoczyć w bezpieczne ramiona Krzysia.

Ludziska boją się o Seala, bo młody jeszcze nigdy nie byl poza ogródkiem i nie wiemy jak łatwo byloby mu trafić do domu.
Ja uważam, że kotem jest więc sobie poradzi, bez problemu!

W koncu Seal skapitulował i dał się skusić Krzysiowi, ale ponowił próbę ucieczki i jeszcze raz Krzyś musiał go na siłę ściągać z ogrodzenia.
Teraz nasi wiedzą, że mają problem i narazie siedzimy w areszcie domowym... ,aż przyjdzie Krzyś ze szkoly i wykombinuje jak można naprawić kocie ogrodzenie.

Ale powiem Wam w sekrecie, że dla nas kotów nie ma rzeczy niemożliwych. My z każdego ogrodzenia zrobimy pośmiewisko!

C.d n.

Dla tych co znają choć trochę angielski polecam niesamowity program o kotach "wychodzacych" w pewnej angielskiej wsi. 
Para naukowcow specjalizujących się w "kociologii" zrobiła eksperyment, żeby sprawdzić gdzie koty chodzą , dlaczego i co z tego wynika.
Tym ktorzy nie znaja angielskiego też polecam- można się do woli pozachwycać kocią urodą, a domyślic się o co chodzi też nietrudno.
Program trwa godzinę, wiec proszę zrobić sobie miły relaks i zaopatrzyć się w chrupanki.
Miłego seansu!




Wasza niezmiennie
kotka Meg








czwartek, 2 maja 2013

Prędko, prędko do doktora...

Bo koteczka bardzo chora!

Smutno mi to pisać. W ogóle mi smutno.
Tak się porobiło. Taki los. Co zrobić.

Smutno mi bo kotki czarnej małej nikt nie szuka.
Wkrótce stało się jasne że kotka ma problem z pęcherzem.
To jak wiadomo u kotów jest sprawą poważną, wymagającą natychmiastowego i kosztownego leczenia.

Postanowiono kociczkę oddać do schroniska, bo tam koty mają zapewnioną opiekę lekarską.
Pojechała przedwczoraj do weta. Zostanie tam parę dni, zrobią jej badania, dostanie leki.
A co będzie dalej, zobaczymy.

Narazie, póki jest w leczeniu, nie szuka się dla niej domku.
Ale wierzę, że domek się dla niej znajdzie. Tak jak i dla wielu innych.

Każdy kot wart jest miłości.
Kochajcie koty!

Wasza Meg



sobota, 27 kwietnia 2013

Zaczął się sezon na......

uciekanie!

Widzicie mnie na dachu u sąsiada?

Nawet Seal mnie wolał: Meg wróć, bo jak nie to wezmę grabie i Ci przyłożę...

Nawet sobie nie wyobrażacie, jaka jestem szczęśliwa, gdy udaje mi się uciec na chwilkę.
Oczywiście że zawsze zaraz wracam!
Tylko się troszkę nacieszę wolnością.
Nawet Lucy była zaniepokojona.
A jak wróciłam była dla mnie bardzo miła.
A kiedy ja sobie beztrosko brykałam po okolicy, u nas w domu...
Na tym zdjęciu to nie ja!
Do Pani Domu zadzwoniła koleżanka. Że mała słodka kotka podjęła rezydencję w jej ogródku już od pięciu dni, no i ona tą kotkę karmi, ale kotka mieć nie może no bo dom wynajmowany no i dziecko raczkuje, no i ta kotka na pewno jest czyjaś, tylko nie wiadomo co dalej..
No więc Pani Domu pojechała, zabrała kotka do kontenerka i zawiozła do weta sprawdzić czy koteczka nie ma przypadkiem wszczepionego czipa z informacją o właścicielu, ale nie było.
Przywiozła to małe kocie do domu i dziś Pani Domu i dzieci obklejały okolicę plakatami i pukały do drzwi w okolicy gdzie kotkę znaleziono.
Niestety narazie nic z tego nie wynikło i Pani Domu zastanawia się czy tej kotki w ogóle ktoś szuka.
Co będzie dalej? Dam Wam znać. Narazie z oczka troszkę cieknie i koteczka je co tylko widzi, a potem jeszcze nam wyjada resztki. Widać, że wygłodzona biedaczka bardzo jest. Seal się z nią już zaprzyjaźnił, a my nie mamy nic przeciwko, bo rzeczywiście miła jest i miziasta bardzo do ludzi naszych też.
Jakbyście mieli jakieś pomysły to proszę piszcie.
Ja tylko mam nadzieję, że nasi ludzie się nie pomylą, która jest ona a która ja!
Wasza jedyna i niepowtarzalna
Meg
 
 
 

 

środa, 17 kwietnia 2013

Liebster zabawa

Zostałam zaproszona do zabawy przez obdrapanyfotel.blogspot.com  Bardzo dziękuję!!!
Tylko te pytania jakieś trochę nie dla mnie... No ale spróbuję...



Pytania:

1. Od jak dawna kociarzysz i/lub psiarzysz?

- Kociarzę ( bo kotem jestem) od urodzenia.
2. Ile kotów mieści się w Twoim łóżku?
-Nikt nie mieści się w moim łóżku! Zresztą ostatnio śpię na moim małym foteliku.
3. Kto rządzi w domu?

- Ja!!
4. Suche czy mokre?

-Ja wolę suche, Lucy woli mokre, a Seal wszystko wrąbie. Dlatego dostajemy i to i to.
5. Teraz o Tobie: ranny ptaszek czy nocny Marek?

- Gdybym mogła wychodzić na polowanie to byłby ze mnie nocny Marek. A że każą w nocy siedzieć w domu to śpię grzecznie zwinięta w kłębuszek grzecznie całą noc.
6. Owsianka czy kanapka?

-Mięsko.
7. Zrobić czy kupić?

-Mnie wszystko jedno, czy mi zrobią czy kupią.
8. Sprzedać czy oddać?

- Zdecydowanie oddać.
9. Dojść czy dojechać?

- Dojść. Jak mnie wożą to tylko do weta, a tam nie lubię.
10. Czekolada czy kakao?

- Oba paskudne.
11. Róże czy maciejka?
- Róże kłują a maciejki nie znam :-(


A ja do zabawy zapraszam koty. Z blogów na moim czytelniczym pasku i nie tylko. Wszystkie koty, których służba ( przepraszam za wyrażenie) jeszcze nie ma dość odpowiadania na pytania.

Żeby nie było tak jak we fraszce Krasickiego:

Pytał głupi mądrego: „Na co rozum zda się?"
Mądry milczał: gdy coraz bardziej naprzykrza się,
Rzekł mu: „Na to się przyda, według mego zdania,
Żeby nie odpowiedać na głupie pytania".

Zasady są proste:
Odpowiadasz na 11 moich pytań, układasz nowe 11 pytań i nominujesz 11 blogów.
Można nominować blogi tylko do 200 obserwatorów oraz dany blog tylko jeden raz.

A więc pora na moje kocie pytania:

1Czy wolisz Pana czy Pańcię?
2. Czy pies jest Twoim przyjacielem czy wrogiem? 
3. Wolisz myszki czy ptaszki?
4. Polowanie czy spanie?
5. Czy zdarzyło Ci się coś zgarnąć ze stołu albo ukraść z lodówki?
6. Jaką kocią urodę uważasz za idealną?
7. W jakim dziwnym miejscu zdarzyło Ci się spać?
8. Ilu słów w kocim języku używasz na codzień i jakich?
9. Czego nie lubisz?
10. Co chciałbyś zmienić w swoich ludziach?
11. I za co ich kochasz..



Więc drogie kotki!  Pobawcie się ze mną. Bardzo proszę.
Ale tylko jesli macie ochotę.

Wasza kotka Meg

sobota, 13 kwietnia 2013

Miłość między kotami

A więc Panie i Panowie, ja grzeczna kotka Meg przystępuję po raz pierwszy do konkursu na blogu
Klubkotajasna8!

http://klubkotajasna8.blogspot.com/2013/04/konkurs-kwiecien-2013_12.html




Konkurs Kwiecień 2013

Temat: Przyjaźń między kotami
Patronem Konkursu jest blog

No więc tak sobie pomyślałam że jeśli przyjaźń to może miłość też może być?
Bo ja kocham, uwielbiam, ubóstwiam mojego Sileczka!
I on też odwzajemnia, to znaczy nie protestuje kiedy ja go liżę i całuję i przytulam tak jak na tym konkursowym zdjęciu:








Czyż nie pięknie nam razem?

Zakochana Wasza Meg

piątek, 29 marca 2013

Święta idą, a my śpimy...

Zapadliśmy w sen zimowy.
Mówią coś o Wielkanocy..
Czy to żarty? 
Ktoś nas buja? 

WESOŁEGO ALLELUJA!

wtorek, 12 lutego 2013

Gdzie jest kotek

Niestety.
Nie znalazłam zdjęcia do konkursu na blogu Klub Kota Jasna 8



Choć tak bardzo chcialam wziąć w nim udział.

Ale za to znalazłam.
Krótki filmik pt. znikający kot!


Obiecuję wszystkim, że w marcu się postaram.

Wasza Meg

sobota, 2 lutego 2013

Zima, zima i po zimie

Śniegi potopniały, słoneczko wyszło i świeci dłużej i tak mi się czasem wydaje, że już lato przyszło.. I wszystko byłoby cudnie, gdyby nie jeden problem...
Już dawno powinnam się Wam zwierzyć, ale po pierwsze było mi głupio, po drugie myślałam, że samo się jakoś ułoży, że sobie poradzę i nie będzie o czy pisać.. Ech..

No więc przyznaję się : mam problem.

Chodzi o Lucy.
Odkąd nastał u nas Seal, Lucy przestała być moją koleżanką. Zaczęła lizać Seala przy każdej sposobności i bawić się z nim. Początkowo on skakał i przewracał ją i Lucy szybko polubiła taką zabawę.
Wkrótce Lucy zaczęła na mnie 'polować'. Jeśli chciała na mnie skoczyć, dostawała ode mnie łapą, ale i to nie pomagało. Podnosiłam dziki pisk i Lucy uciekała, ale zaraz wracała i ponawiała atak.
Za każdym razem, kiedy wracałam z ogródka, Lucy zaczajona na mnie przystępowała do ataku.
Teraz chowam się pod sofę lub łóżko.

Wyobraźcie sobie, ja, kotka Meg, prawie tak ważna jak Pani Domu, prowdząca własnego bloga, CHOWAM SIĘ ZE STRACHU POD ŁÓŻKO !
Przecież tak nie może być!!

Nasi ludzie głowią się i wyprobowuja różne metody, żeby w domu znowu była zgoda i harmonia . Załączyli znów Feliwaya, pilnują nas, głaskają, częstują przysmakami.
Zachęcają mnie, żebym jak dawniej chodziła z ogonem do góry.
A ogon jak wiecie nie może być dumnie zadarty do góry, gdy kot czuje się niepewnie.

Jeść też nie lubimy razem tak jak dawniej, i Lucy całe dnie spędza z Sealem, a ja przeważnie jestem sama. Nie żebym miała coś przeciwko temu, ja lubię być sama, choć brakuje mi dawnej przyjaciółki.
Czasem Seal pobawi się troszkę ze mną. Choć czasem też go walnę łapą, bo jestem już przewrażliwiona. Na szczęście Seal w ogóle się nie gniewa :-)
Ale nie lubię być w ogródku, gdy jest w nim też Seal i Lucy.
I Lucy wyskakuje na regał, gdzie kiedyś było moje miejsce, i lubi spać w moim dawnym łóżku.
Chce być 'top cat'?

Może macie  jakieś pomysły co z tym fantem zrobić.
No bo ja już nie wiem.

Wielce zmartwiona
Wasza Meg



wtorek, 15 stycznia 2013

Zima!

Spadł u nas pod Londynem wczoraj pierwszy śnieg.
Tak może ze trzy centymetry.
Już przestałam się dziwić,że taki śnieg powoduje totalny paraliż tutejszego życia. No bo tutaj zimy nikt poważnie nie traktuje. Zima jest jak katar,stan przejściowy, kto by się tym przejmował.
Toteż wszyscy tu zimą zawsze są 'zaskoczeni'.
Tak jakby przypadla ona co najmniej w środku lata.

Więc nie dziwi mnie już to,że w zeszłym roku, gdy napadało śniegu centymetrów z sześć, zamknięto lotniska  na parę dni, drogi były nieprzejezdne a i nawet szkoły pozamykano. Nie dziwi mnie to że dzieci nie posiadają zimowych butów, a szaliki noszą tylko mamy- a dzieci angielskie mają zawsze kurtki niedopięte pod szyją.
Ale wczoraj, na zimowej szlai ( było jeden stopień na plusie,więc paciaja była świetna przy odbieraniu dzieci ze szkoły)*, i tatusiowie!, tatusiowie brnąc po paciajowatej bryi w szmacianych, tenisówkopodobnych butach, zupelnie mnie rozbroili! 
Niech żyją Wyspy!

* z opowiadania Pani Domu, ja dzieci nie odbieram.



A Seal nasz kochany uwielbia zimę.
Zrobił nawet bałwana, którego używał jako twierdzy obronnej, kiedy nasi chłopcy bili się śnieżkami.





Ja i Lucy byłyśmy raczej niechętne do zimowego szaleństwa i trzeba było nas namawiać do wyjścia z domu.
My wolimy ciepełko!
W końcu, niechętnie wyszłam,bo musiałam, skoro nie lubię korzystać z toalety domowej.
Nie było tak żle.

Życzę Wam miłej zabawy na śniegu oraz niedalekiej wiosny ( sobie tylko wiosny)

Wasza Meg