Wszystko zaczęlo się od tego, że nasi duzi mieli serdecznie dość zaganiania nas do domu z ogródka przez pół nocy i to z marnym skutkiem.
Chodzili potem niewyspani no i oczywiście było na nas.
Więc pani Domu wymyśliła żeby postarać się o "kocie drzwi" czyli klapkę w drzwiach żebyśmy mogli robić co chcemy i kiedy chcemy, bo ogród przecież zabezpieczony.
Cieszyliśmy sie bardzo.
Ale zanim to się stało, zaczęło się robić gorąco, więc drzwi zostawiono otwarte i wszyscy poszli spać.
Spali jednak niespokojnie i Pani Domu sprawdzala kilka razy czy jesteśmy i czy wszystko w porządku.
Kiedy nad ranem, zmęczeni wrócilismy do domu i każde z nas zasnęło w swoim łóżku, wszyscy zasnęli spokojnie i prawie zaspali do pracy i do szkoły (wakacje tu dopiero od 24 lipca).
Martwili się tylko troszkę z tego powodu, że Seal ulubił sobie miejsce na drzewie i mimo iż siedział tam spokojnie i nieraz przysypiał, i tak ludziska się bali, że mały może zwiać.
Jednak przez kilka dni nic sie nie stało, Seal byl szczęśliwy, my też i nasi ludzie zrelaksowali się na tyle, że mogli spać, a my mogliśmy imprezować do woli.
Wczorajszej nocy....
Przyszedł do nas sąsiad.
Ten czarno-bialy, który juz u nas kiedyś bywał.
Seal się z nim bawił, ja trochę też a Lucy zajmowała się budzeniem pani Domu.
Przez całą noc, Lucy przychodziła do pani Domu do łóżka i mówiła, że coś zlego się dzieje, że w ogródku jest obcy i że w ogóle jej się to nie podoba, a Pani Domu choć czuła, że Lucy wyrażnie z jakiegoś powodu nie daje jej spać, niestety nie zna kociego języka, więc pomyziała Lucy raz kolejny i spała dalej.
Lucy jednak nie dała za wygraną i może za szóstym razem, już nad ranem, Pani Domu podniosla żaluzje i krzyknęła z wrażenia, bo na dachu biura byl Seal!!
(Jak się potem okazalo sąsiad naopowiadał Sealowi jak to fajnie jest być kotem wychodzącym i jak miło jest bawić sie w nocy a nie na przykład spać)
Bidulek wyglądał trochę niepewnie i nie wiedział czy skoczyć do sasiadów czy wskoczyć w bezpieczne ramiona Krzysia.
Ludziska boją się o Seala, bo młody jeszcze nigdy nie byl poza ogródkiem i nie wiemy jak łatwo byloby mu trafić do domu.
Ja uważam, że kotem jest więc sobie poradzi, bez problemu!
W koncu Seal skapitulował i dał się skusić Krzysiowi, ale ponowił próbę ucieczki i jeszcze raz Krzyś musiał go na siłę ściągać z ogrodzenia.
Teraz nasi wiedzą, że mają problem i narazie siedzimy w areszcie domowym... ,aż przyjdzie Krzyś ze szkoly i wykombinuje jak można naprawić kocie ogrodzenie.
Ale powiem Wam w sekrecie, że dla nas kotów nie ma rzeczy niemożliwych. My z każdego ogrodzenia zrobimy pośmiewisko!
C.d n.
Dla tych co znają choć trochę angielski polecam niesamowity program o kotach "wychodzacych" w pewnej angielskiej wsi.
Para naukowcow specjalizujących się w "kociologii" zrobiła eksperyment, żeby sprawdzić gdzie koty chodzą , dlaczego i co z tego wynika.
Tym ktorzy nie znaja angielskiego też polecam- można się do woli pozachwycać kocią urodą, a domyślic się o co chodzi też nietrudno.
Program trwa godzinę, wiec proszę zrobić sobie miły relaks i zaopatrzyć się w chrupanki.
Miłego seansu!
Wasza niezmiennie
kotka Meg