Meg

Meg

Z punktu widzenia czarnej kotki

Uwaga! Ten blog piszę ja, kotka Meg.

niedziela, 26 sierpnia 2012

Seal się bawi!

Oj, rozbrykał się mały. To dobrze, bo to znaczy że zaczął się czuć jak u siebie w domu.



Pani Domu mnie dziś wzięła na ręce i przyprowadziła do dużego pokoju.
A ja mruczałam tak: wrrrrrrrrrrrrrr mrrrrrrrrrrrrr wrrrrrrrrrrrr
Ale na szczęście wypuściła mnie zaraz do ogródka.

Nawet ładny ten nasz mały urwis, nie przeczę.


Lubi bawić się myszką.

 A potem słodko śpi.


ciąg dalszy nastapi...
Ciekawe jaki...

Trochę już zazdrosna
Wasza Meg

piątek, 24 sierpnia 2012

Cd




No  i drugi dzień dzisiaj nie mamy dostępu do dużego pokoju.
Bo króluje w nim kocurek.

Nasi ludzie mieli trudny orzech do zgryzienia z wyborem kotka, bo tu sezon na kocięta ,a u nas w RSPCA od kociąt aż piszczy!
Kocięta rozbrykane, skaczące i miałczące do wyboru i do koloru!
Dużo koteczek rodzi kociątka w ogródkach, czy na działkach. Czasem kociątka są podrzucane w pudełeczku np gdzieś koło weta, lub niedaleko schroniska dla kotów.
Jedną ciężarną kotkę znaleziono w autobusie.
Oj, dużo kociej niedoli.

No i wlaśnie nasi ludzie wybrali tego kotka, bo byl ostatni z "serii" i taki jakiś nieśmiały.
Chował się po kątach i nie zachęcał nikogo jak inne kotki "weż mnie, weż mnie".

Dzisiaj Seal odkrył drugą część pokoju i upodobał sobie pod sofą.

Wychodzi na chwilkę, trochę się pobawi i wraca do bezpiecznej kryjowki.
A Krzyś jest prawdziwym 'zaklinaczem' kotów. Nikt tak nie potrafi kota wywołać ze swojej kryjówki i zachęcic do zabawy jak on.

Z Oskarem też tak było. I z Lucy. No, może i ze mną też.

Lucy dziś bardzo chciała wejść do pokoju, otworzyla sobie sama drzwi kiedy były niedokladnie zamkniete i staneła jak wryta.
 'Ciocia Lusia' chciała się grzecznie przywitać i została  o s y c z a n a!
Takie male kocie i już takie najeżone.
Podoba mi się młody!

Najgorzej będzie z imieniem. Pani Domu i dzieci też chciały nowego kotka nazwać Neko.
Neko to po japońsku kot.
Ale Pan Domu powiedzial; 'this is a ridiculous name".
Więc narazie został Seal, tak jak nazywano go w schronisku i chyba juz tak zostanie, choć się nam wszystkim zle wymawia.

A i jeszcze zapomniałam napisać, że trafiła mi się pychota.
Ludzie kupili mu paczkę drogiej suchej karmy, takiej samej jaką miał w schronisku.
A on jej nie chce nawet tknąć, bo posmakował mokrej z galaretką i wylizuje miski.
Pani domu powiedziała, że musi go troche podtuczyć, bo straszne chuchro jest. Niech je co mu smakuje, na razie.

Więc... ja dostałam pyszną karmę dla niemowlaków, mówię wam łapy lizać.
Cieszę się że mamy dzieciątko.
To narazie tyle, lecę popodglądać przez szybę, co tam wyrabiają.








Wasza Meg




czwartek, 23 sierpnia 2012

Seal

Meg, chodż tu na chwilkę. Tam ktoś jest!!!


Naprawdę?


Ale śliczny! Na pewno chłopczyk.
Naprawdę śliczny.

I chce się ze mną zaprzyjażnić!!
Będę taką dobrą ciotką!


Ja też! Jest naprawde przystojny.

No ja nie wiem. Może on nie jest nasz.


Musi być nasz. Ja go kocham!!!


Wasza Lucy

piątek, 17 sierpnia 2012

Ta piękna koteczka z poprzedniego postu już została adoptowana przez kogo innego.
To pewnie i dobrze, choć była rzeczywiście śliczna, nasi ludzie wahali się z adopcją jej, bo podobno syczała na inne koty. W sekundę po tym jak zostało jej zrobione zdjęcie syknęła na kota w sąsiedniej klatce. Widać zresztą na zdjęciu że ogon ma podkulony i jest troszkę zjeżona.

Jednak wydaje mi się, że skoro już nasi ludzie postanowili powiększyć kocią gromadkę to dopną swego i wcześniej czy póżniej przyprowadzą do domu jakieś kocię.

I wtedy my będziemy syczały że hej!


A dziś to ja syczę i to bardzo głośno, taka jestem oburzona!
Czytam ja sobie wywiad z amerykańskim pisarzem literatury fantastycznej Jonatanem Carrollem w sierpniowym wydaniu "Zwierciadła" i co widzę:

- Mówiłeś że chodzisz na spacery. Spacerujesz samotnie?

L.C- zawsze z psami.

-W twoich ksiażkach fascynacja psami jest tak samo częsta jak fascynacja snami. Z czego się to bierze?

L.C.- Psy sa po prostu małymi aniołami. Kochaja nas bezwarunkowo i wszystko nam  wybaczają. Robią to czego od nich oczekujemy. 

-Jeśli psy są aniołami, kim są koty?

L.C.- Koty są do dupy.


Po tym już nie czytałam dalej.
Osyczałam jego zdjęcie w gazecie i myślę sobie, że może rzeczywiście ludzie dzielą się na 'psich' lub 'kocich' i nie można tego pogodzić?

Ale wiem, że niektórzy z Was kochają i psy i koty..

Nic z tego nie rozumiem.

Bo przecież z tym wiąże się styl życia. 
Kociolubni są filozofami, szanuja chwilę, błogostan i wierzą że my koty też mamy swoją filozofię z której mogą sami korzystać.
I doceniają to, że robimy co chcemy, a nie to co mogliby nam kazać.
Mogliby, jednak nie robią tego, bo mogłoby to dla nas być poniżające.

Tymczasem psiolubni, wolą sport, spacer, gonitwę, wieczne rzucanie patykiem i chlubią się że mogą psa wytresować. A psu to nie przeszkadza.

Czy mozna byc jednocześnie kocio- i psiolubnym człowiekiem?
Wytłumaczcie mi to.
Czy jesli kocha się koty to można kochać psy i odwrotnie??


Wasza Meg




czwartek, 16 sierpnia 2012

Co to za kotka???

Nasi ludzie dzisiaj wyszli.
Podsłuchałam, że idą do schroniska RSPCA.
Po co???

Przyszli z takim zdjęciem.

Wzdychają jaka to piękna kotka...

A ja nie jestem piękna?
Czy mnie już nie kochają??
Po co im taka kotka?
Aż się boję, co to będzie.
Jestem kotka zestresowana.

A co Wy na to?



niedziela, 12 sierpnia 2012

Zaczarowana Dorożka

Nasi ludzie "bywali" w Krakowie.
 Trafili na upały, ale i tak się dobrze bawili.
Na rynku, nawet póżnym wieczorem w poniedziałek bylo jak w rozgrzanym garncu.
 Pani Domu "weszło" coś w szyję- ani ruszyć, ani zjeść, ani się pośmiać;  na szczęście, podratowana lekami przeciwbólowymi mogła wrócić do domu. Jeszcze trochę boli, ale mniej.

Krzyś zauroczony efektami trzaskał zdjęcia jak popadło.




Trudno było ustalić, która dorożka jest zaczarowana.


A tym bardziej koń.




Dorożki są trochę bardziej wiedeńskie niż krakowskie.
No cóż, liczy się komfort pasażera.

W knajpie dorożkarskiej też już nie to samo.
Chyba że pomylili knajpy...

Aż w końcu znależli zaczarowaną dorożkę. Taką prawdziwie krakowską.

Ale koń- nie.

Zdaje się, że nasi ludzie też dali się nabujać.

Pozdrawiam Was gorąco

Wasza Meg




niedziela, 5 sierpnia 2012

Okienko z wierszem

Jak zatrzymać czas



Wszystko przemija, nawet my

I nic nie wróci już z powrotem.

Lecz pół godziny ani rusz,

Kiedy je spędzisz ze swym kotem.


Tu- sekret jak zatrzymać czas

(również na ukojenie duszy)

Gdy mruczy twój kontenty kot

I długo z kolan się nie ruszy.


Niech sobie świat wiruje gdzieś,

I niech się spieszy nieskończenie.

Ty zwiń się w kłębek jak twój kot

I wsłuchaj się w kocie mruczenie.


Co zrobić jeśli kota brak,

Choć na receptę- nie z apteki

Przygarnij kota pod swój dach,

A kot zastąpi inne leki.


Trzy razy dziennie- przed i po

( jak również między posiłkami)

Kota wygłaskaj jeśli chce

I podrap lekko za uszkami.


Zmarszczek też możesz mieć i mniej

(przynajmniej mniej od innych gości)

Gdy w kocie futro wtulisz się

Kot jak eliksir jest młodości.


Recepta moja taka jest:

(czas coraz szybciej biegnie z wiekiem)

Nie zwlekaj ani chwili już

I stań się kocim człowiekiem.



Wasza Meg